Startujemy wcześnie rano pociągiem z Gdańska na Hel. Ładny nowoczesny
szynobus z wieszakami na rowery, nowoczesnymi toaletami i gniazdkami z prądem szybko dowiózł nas na miejsce startu etapu. Pogoda zapowiadała się idealna do jazdy, jedynie wiatr mógł nieznacznie utrudniać pedałowanie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFKW7nwxKl51Bw0NAbcvBPuVNEsD0ceXy0uFne_nkK_kXk_LDd_X_oeVfAtkLnUXCDAECcXiDPqM0pDFPN6MKqfzrx_ctOyHYYH4LiVtCkIrv_tkTv2POj54jNORAIjHciSdeou2SLb-M/d/2016-05-30_07-03-03_HDR.jpg) |
Petroniusz miał bilet na miejsce wiszące. |
Ze stacji na Helu odszukaliśmy najdalszy punkt w porcie gdzie trzasnęliśmy pamiątkowe foty i można było w końcu startować.
Ścieżka rowerowa z Helu prowadziła początkowo lasem i była to utwardzona dróżka leśna o nawierzchni szutrowej. Dalej ścieżka jest zbudowana z kostki betonowej, co przy słabym jej wykonaniu nie jest zbyt komfortowe dla rowerzystów. Jazda po jezdni jest ryzykowna i Policja często wychwytuje rowerzystów bo niestety sam półwysep jest wąskim gardłem komunikacyjnym dla wszystkich przemieszczających się.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTRNBwyRaVch_B97ibKmnMnoVsf3Or8tTC13Uvt7ujXa3pf9niH8HFiRz8wMheZ8kgafuWCygdCmCzfwnVriChLx9d3CgftSdXL4klERVu7AVVTBquJLMXdQs4UFjPXQCzwr3n1xELHA8/d/20160530_085102.jpg) |
Stąd ruszamy. Prawdopodobnie najdalszy punkt porcie. |
W połowie półwyspu robimy przerwę na śniadanie bo tego dnia nie braliśmy za wiele bagażu. Wyposażeni tylko w
sakwy na kierownicę zabraliśmy tylko niezbędne minimum, bo wracaliśmy tego dnia do naszej tymczasowej bazy w schronisku w Gdańsku. Rano nic nie jedliśmy bo spieszyliśmy się na pociąg, ale to był problem ponieważ na całej trasie z Helu do Gdańska nie brakuje sklepów.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkPSFd-6x0S-WzrYvEGUeHRhw63MZweB1gxsOHVZm9nFR70KZQtAvmm2sCaU5EK5qZP1vXIRujAJZh7ZN9A9-1ayaiPYkTlq3ZmgOZRiG_Al_IQmbYJXmSVI9rnF6Wq_FtHvHHTxe7Nn4/d/2016-05-30_10-26-11_HDR.jpg) |
Przerwa na śniadanie. |
Ruszamy dalej wąskim pasem lądu, a właściwie najwęższym na całym półwyspie odcinkiem. Podziwiamy prace budowlane, które idą pełną parą prawie w każdej mijanej miejscowości. Niektóre jeszcze trwają, a inne są już na ukończeniu i
cieszą oko. Co jakiś czas zatrzymujemy się na pamiątkowe foty, żeby dokumentacja fotograficzna wyprawy była kompletna.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEix_WRFD0FmCdSjPTO2t3O_JTsJfYUp3ZFC2GVy3iFJazgHARuKRQvCBtUOxQBLQmPs1Y2LqekTAwYpFQSo-5DIEj_xa3SqpjSQaPjO3ZB3qFOKOWrY4clN2-jn8bGUrbNf4MU-WH5ChMw/d/2016-05-30_10-53-51_HDR.jpg) |
Mateusz w Porcie w Kuźnicy. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7TKXaPRJeQ5bzpqqC7ZWQ3ALzu7_x53a-cLcE1Ilrh-RMXegxY77vJ9qHt4F7sMXlepBz1xunnr9Yl9tvSe5Pllr8JC_gUoh2TxuJwlSSi8sWrsZ9bbbwkTlst6b6mzZvnaOHIaqiEvM/d/2016-05-30_10-54-12_HDR.jpg) |
Petroniusz w porcie w Kuźnicy. |
Około 3 km od Władysławowa w pięknych okolicznościach przyrody Maciek łapie gumę. Nie wiadomo czy to luźna kostka betonowa czy jakieś ostre śmieci uszkodziły dętkę. Naprawa trwa chwilę i ruszamy dalej, by za kilkaset metrów złapać następną gumę. Tym razem Mateusz musi wypełnić misję awaryjna i pojechać do Władysławowa po
nową dętkę. W tym czasie kilkunastu napotkanych rowerzystów oferuje swoją pomoc.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3KRFuXYD9RzkNTE0Lj3wR88rfryUpBUsgUnUdGvgNoGGYcS28KBiEhm5SwX1twqxe6fuPaTUCnu7lS53lcY9cSekRy8UwPs3UKsZJyQSVwiFeKxFECDtyzbV41UAZrYS5zWLaHEXvGoc/d/2016-05-30_12-27-28_HDR.jpg) |
Druga awaria tuż przed Władysławowem. |
Na szczęście była to już ostatnia awaria na tym etapie. Na wszelki wypadek po drodze robimy zakupy w sklepie rowerowym i uzupełniamy brakujące dętki oraz kupujemy nowe pojemne bidony. Żegnamy się z półwyspem i główna drogą kierujemy się w stronę Pucka, by przed samym miastem zjechać na ścieżkę rowerową.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmK-ldyXZhr5NkvPUx3kbWK6fbqkBbdaspmHzflqwfh-aT0-LykNMi2Bz36K00_hP4R17D7QXmNWrNCn-HUwyZl-aIcOnhA5tpK0ykksPn0qX2JYWS_mCjsxEU9du9btYs7OzKQrsPjSE/d/2016-05-30_14-09-59_HDR.jpg) |
Port w Pucku. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcW7W3usSYcYEU1n3S6m4m-NH3gdvzLT6ciBPMZkntdqTnn4yph1Xd6VfO-2y6xgqp_e20kPqxbAEmvN1s_CioshoZgWZzkZXmX3Z-J1y_YRTjBNMTuaUEdeXImfUTTA9DydCZVfxMdKQ/d/2016-05-30_14-10-14_HDR.jpg) |
Komitet powitalny w Pucku. |
Trochę asfaltem, trochę płytami betonowymi oraz drogami polnymi zbliżamy się do Gdyni, która zaskakuje nas górkami. Na szczęście nie ma za wiele podjazdów, bo mamy już w nogach ponad 50 km. Zaczynamy myśleć o obiedzie i wybór pada na
naleśniki. Uzupełniamy stracone kalorie bo przed nami jeszcze rajd przez całe Trójmiasto do schroniska.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYN3fIIjeRYbodE1GBCuTw96SIsnlz5COc8S2rKxnhXIhCeH7Z1LP9XgxXLNveO4EK6qUBG-YBNQ-MOPpkG8l3C_tnZZiKfqrqFFnWiFZgwtT4tfcQAJn-435GMUu6GHB6vg3qKykRWoA/d/2016-05-30_16-21-48_HDR.jpg) |
Port w Gdyni. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxi85SfotqJLx-0TLvn362EhpQEJg_qX0YI0nOZugzXrqGG5wbDDyYH1P2ov0aW003pDEfCrbzRMHnkzpLndjqha17mBTRf4XbLweM9iVnXum8gXZYVxy9c9PyNj0zHlHokZ2P9b9NL4M/d/2016-05-30_16-22-01_HDR.jpg) |
Uchwycony znienacka. |
Posileni naleśnikami oraz kawą i pączkiem ruszamy w kierunku Gdańska i ostatni etap staramy się prowadzić blisko morza zwiedzając po drodze co nieco. Mijamy Grand Hotel w Sopocie, czerwony most i stadion w Gdańsku oraz stocznię. Etap jak na nasze zeszłoroczne dokonania dosyć długi, ale jechaliśmy bez pełnego bagażu.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWRKaSgosbKEg-W7ZO0Vw5HPuNU8HXzmNtqbSciVpXtM3RJ_glj4AqWoNVa0OULr1NhBMzncNWBIAUJHJO66llTasR3rlYkyv9RSi6-INf8L4N5GheijMBvp09qBr0JeKdusJzYVPOgLk/d/2016-05-30_18-57-02_HDR.jpg) |
Stadion Energa Gdańsk. |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfE68DIamhOSNLTsOYSBMY3sSbzUaffjNZdiAMIPpsQkCBCn-JyTzglHOlmdRiBm7q7WEQvoDmvSFzLlIWgoKfTxupVLt5tjttOy-O8PgWfGewRADubv6L8E8ln7VOXaiA978Uvh67RCs/d/2016-05-30_19-16-14_HDR.jpg) |
Żurawie w stoczni w Gdańsku. |
W schronisku oprócz wyczekiwanego prysznica czaka na nas harmider robiony przez kilka wycieczek. Są Polacy Niemcy, którzy tak jak my postanowili zamieszkać w tym samym miejscu i czasie. Kolejki do łazienek i wszędzie tłumy i hałasy. Czy damy radę w tym zamieszaniu pozbierać siły przed kolejnym dniem? Na wszelki wypadek uzupełniamy płyny testując wszelkie dostępne w sklepie wody mineralne. Chwilę przed zamknięciem wpadamy do księgarni po mapy i jesteśmy gotowi by rano ruszyć dalej.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-Srxpr4aVg7qcDUOTdx3WBakLuUoBPCIzLN3v0TFmHeKSLtvhJmU5PnKRpA96kcN-wzjmpqBPZQPPK3p4sWDfJWF9M6Ak1r-yaATvlgOnKeGGDL0UFMxUiEVmvZ5TWLF3aZiUKSrscLw/d/2016-05-30_20-02-35_HDR.jpg) |
Widok z naszego okna w schronisku. |
Wyszło nam prawie 100 km.
Media społecznościowe