Wstajemy wcześnie jak tylko się da (oczywiście bez przesady). Mamy w końcu cały dzień na pedałowanie i trzeba trochę odpocząć po pierwszym dniu. Z tym odpoczynkiem to nie było tak wesoło, bo młodzież w schronisku bawiła się cała noc zakłócając nasz spokojny sen. Nie mamy jednak wyboru trzeba ruszać dalej. Instalujemy sakwy na rowerach, dopompowujemy koła i jazda.
|
To jest pompka, która się wczoraj przydała dwa razy. |
|
Załadowani, gotowi do drogi. |
Oczywiście Zawsze musi się znaleźć czas na pamiątkowe zdjęcie. Gdańsk jeszcze śpi więc spokojnie ruszamy asfaltem i trochę ścieżkami rowerowymi w stronę Sobieszewa. Po drodze już przed samym Mikoszewem szukamy sklepu, ale o tej porze jeszcze jest wszystko pozamykane. Docieramy do Wisły do miejsca przeprawy promowej i musimy czekać. Pierwszy kurs promu będzie zakilkadziesiąt minut - jednak wstaliśmy wcześnie.
|
Ten pan z widłami tu zostaje, a my jedziemy na wschód. |
Sporo zdjęć to efekt czekania na panów z obsługi i na pierwszy kurs promu w tym dniu. Jest też czas na śniadanie z dostępnych w sakwach zapasów, więc trzeba to wykorzystać, bo po drugiej stronie Wisły czeka nas jazda aż do granicy z Obwodem Kaliningrackim. Po przeprawieniu się ruszamy ostro z kopyta i tylko kawa w Stegnie zatrzymuje nas na chwilę.
|
Na promie przez Wisłę w Mikoszewie. |
|
Znajdź śniadanie na zdjęciu. |
|
Cennik i regulamin dla zainteresowanych. |
|
Wjazd na prom przez Wisłę od strony Gdańska. |
Kolejny półwysep i perspektywa powrotu do Stegny od granicy lub szukanie innego rozwiązania. W Krynicy sprawdzamy w
informacji turystycznej możliwości. Perspektywa powrotu nie bardzo nam się podoba, lepiej zaoszczędzony czas wykorzystać na nabijanie kilometrów i odpoczynek na plaży. Wybór pada na
tramwaj wodny z Krynicy Morskiej do Tolkmicka o 17:45. Mami jeszcze sporo czasu ruszamy więc na granicę.
|
Zaliczamy kolejny półwysep. |
|
Jedziemy najdalej, jak się da. |
Z obawy o to by przez przypadek nie przekroczyć granicy delikatnie penetrujemy okolice Piasków (Nowej Karczmy). Docieramy w końcu prawie pod granicę. Prawie, bo dalej się nie da z uwagi na płot i zakaz wstępu. Dodatkowa atrakcją jest ochrona granicy przez Straż Graniczną zapewne z powodu wizyty jakiegoś ważnego człowieka w tym dniu.
|
Dalej już się nie da. |
Rowery zostawiamy pod czujnym okiem panów ze Straży Granicznej, a my ruszamy na plażę rozprostować i wygrzać na słońcu masz mięśnie i kości. Maciek wskakuje nawet do wody, ale temperatura nie pozwala długo nacieszyć się kąpielą. O dziwo na plaży nie jesteśmy sami, pojedyncze osoby i całe grupy przychodzą zobaczyć jak wygląda granica.
|
Plażujemy. |
Wracamy w końcu do Krynicy i po drodze zauważamy, że ominęła nas potężna ulewa. W oczekiwaniu na kurs tramwaju wodnego zjadamy pizzę w
Smażalni Okoń... Rejs po zalewie Wiślanym mija szybko i po chwili jesteśmy na drugiej stronie. Dzięki temu zaoszczędzamy jeden dzień pedałowania.
|
W oczekiwaniu na tramwaj wodny. |
|
Pierwszy odcinek zaplanowany na ten dzień pokonany. |
|
Rowery mają chwilę odpoczynku. |
|
Przeprawiamy się na drugą stronę. |
Frombork wita nas chmurami i pustym centrum. Nie jest to kurort o czym świadczy brak możliwości zjedzenia czegokolwiek w czynnej jeszcze restauracji. Musimy zadowolić się jedzeniem kupionym w Biedronce i szansa na ciepły posiłek w tym dniu jest równa zero. Jedyny bankomat we Fromborku jest niesprawny ale sytuację ratuje pani w
Żabce, która potrafi zrobić
"cashback". To jasny sygnał, że jedziemy na wschód i trzeba być przygotowanym na takie sytuacje. Skończyło się już lekkie pedałowanie po płaskim wzdłuż morza. Teraz będzie trzeba ruszyć w głąb lądu czyli będzie pod górkę i tereny będą bardziej odludne niż na wybrzeżu.
|
Szukamy naszego noclegu. |
|
W centrum Fromborka tylko Mikołaj. |
|
Zaraz będzie burza. |
|
Drugi odcinek tego dnia od przeprawy do noclegu. |
Media społecznościowe