Ruszamy bardzo wcześnie jak na nasze możliwości, bo 5:00 jesteśmy już na nogach. Pogoda wita nas rześkim porankiem, ale na szczęście bez opadów. Żegnamy Komańczę kierując się mniej uczęszczanymi drogami w stronę Wisłoka. Niestety "mniej uczęszczane" oznacza także mniej zadbane. |
| Gotowi do jazdy. |
Niewygody nawierzchni i niekorzystny z początku profil z podjazdami, rekompensują nam cisza i spokój poranka oraz bieszczadzkie widoki. Powoli wkraczamy w klimaty, w które wprowadziła nas lektura książki "Beskid Niski od Komańczy do Wysowej".
 |
| Bieszczadzkie poranne klimaty. |
Coraz częściej na trasie mijamy cerkwie, które są praktycznie w każdej wiosce. W przeciwieństwie jednak do kościołów katolickich są dużo mniejsze i zazwyczaj drewniane z charakterystycznymi baniastymi wieżami. Poruszamy się naszym wypracowanym systemem, każdy swoim tempem. Czasem jedziemy wspólnie, czasem spotykamy na postojach.
 |
| Cerkwie na trasie. |
Spokojny krajobraz z wieloma atrakcjami historycznymi, jak
Dolina Śmierci, przyrodniczymi czy architektonicznymi towarzyszy nam aż do
Iwli. Później niestety zaczynają się już bardziej uczęszczane i mniej malownicze drogi.
 |
| Iwla. |
 |
| Przydrożne przysmaki. |
 |
| Małopolska wita. |
 |
| Prawie u celu. |
 |
| Oryginalna studnia. |
W Gorlicach kręcimy się trochę po mieście zastanawiając co najpierw, obiad czy kwatera. Przy okazji trafiamy na kilka ciekawych miejsc wartych zwiedzania. Jednak zmęczenie i pragnienie prysznica bierze górę nad chęcią zwiedzania, więc kwaterujemy się w znalezionym na miejscu hoteliku i ruszamy na miasto dopiero po myciu i praniu.
 |
| Ignacy z lampą. |
 |
| Popołudniowa herbatka. |
 |
| Zasłużony posiłek. |
Po zakwaterowaniu
Pod Kogutkiem ruszamy w poszukiwaniu cywilizacji i obiadokolacji. Trafiamy na
Bistro Folk Love na gorlickim rynku, gdzie odpoczywamy i ładujemy energię po całodziennym pedałowaniu.
 |
| Trasa z Komańczy do Gorlic. |
Media społecznościowe