Etap 5 dzień 1 z Wisły do Pawłowa k/ Raciborza.

Prawie jak Petroniusz

Bezpośredni przelot z Łodzi do Wisły przebiegł bez problemów. Start na znaną mi wcześniej trasę miał miejsce w samo południe. Droga do Ustronia w remoncie więc trwała walka o życie na wahadłach. Na szczęście później odbicie na Cieszyn na spokojniejszy odcinek drogi. 

W prawo czy w lewo?

Jeszcze tylko krótki postój na wylocie z Wisły na drobne zakupy i szybko z górki w stronę granicy. Droga na Katowice to jedyna trasa jaką można wyjechać z Wisły. Ruch jest spory i co kawałek wahadło. Do czasu zakończenia remontu dojazd będzie uciążliwy. Na szczęście jest ciągle z górki i tylko 10 km.

Czeski Cieszyn

Po chwili pedałowania jest granica i rynek w Czeskim Cieszynie. Dalsza trasa będzie nieco zmodyfikowana po zeszłorocznych przygodach. Rzut oka na www.mapy.cz jak dalej jechać, bo google w Czechach nie daje możliwości wyznaczania tras rowerowych. Najlepsza według mapy okazała się trasa wzdłuż Olzy. Z relacji innych rowerzystów wiem, że szlaki w Czechach są dobrze wykonane i oznakowane.

Stonoga, nie Stonawa

Faktycznie szlak rowerowy jest przyjazny dla rowerzysty i dobrze oznakowany, ale jego minusem jest to, że prowadzi cały czas wzdłuż Olzy omijając wsie i miasta. Dzięki temu traci się możliwość uzupełnienia zapasów w postaci Kofoli i czekolady Studenckiej.

Knajpa dla rowerzystów

Czesi jednak znaleźli na to sposób i przy trasie są informacje gdzie trzeba zjechać, żeby trafić na przykład do baru. Kuszą już na banerze swoimi tradycyjnymi specjałami. Z daleka widać, że miejsce jest znane i przyjazne rowerzystom. Krótki postój na uzupełnienie płynów i czas w drogę bo jeszcze kawałek do miejsca noclegu.

Prawie na miejscu

Szlak prowadzi wokół elektrowni w Dětmarovicach, a jej kominy widać już z bardzo daleka. Miejscami jest trochę glinki lepiącej się do opon, ale większość drogi jest w bardzo dobrym stanie. Znany mi z czasów pracy w Koźlu Bohumin rozczarowuje. Zamiast czeskich sklepów stoiska skośnookich sprzedawców i puste miasteczko. Stary most teraz już bez kontroli granicznej prowadzi mnie na polska stronę.

Dzienny dystans

Dalej już tylko asfaltowa autostrada rowerowa do Raciborza i znany odcinek do Pawłowa, pokonany na prowizorycznym singlu w nocy. Tym razem docieram na miejsce tuz przed zachodem słońca po pokonaniu ponad 100 km. Miejscówka jest mi dobrze znana więc po szybkich formalnościach z właścicielem instaluję się i idę spać po ciężkim dniu.

Trasa z pierwszego dnia